mattianow mattianow
306
BLOG

WIĘCEJ POLITYKI - MNIEJ LECZENIA

mattianow mattianow Polityka Obserwuj notkę 2

   Nowe zasady refundacji leków ubezpieczonym w Narodowym Funduszu Zdrowia zamieniają każdego lekarza w polityka zdrowotnego. Dlaczego ? Otóż lekarz praktyk, pod groźbą surowych kar, nie może już ordynować leków, które zgodnie z jego wiedzą medyczną są najbardziej skuteczne, u konkretnych leczonych osób, w przypadku konkretnych jednostek chorobowych.

   Minister Zdrowia sporządził bowiem wykaz leków, które mogą być refundowane, w różnym uznaniowym stopniu, różnym ubezpieczonym. Stopień refundacji nie jest zaś uzależniony tylko od rodzaju leku, ale także od rodzaju choroby na którą ubezpieczony cierpi. Z dumą minister zdrowia ogłosił, że ten wykaz będzie korygowany co dwa miesiące.

   Tak więc przykładowo ubezpieczony chory na gruźlicę płuc ma konkretny antybiotyk refundowany ryczałtowo po 2,50 zł, ubezpieczony chory na każdą inną chorobę płaci 50% ceny tego leku, chory nie ubezpieczony płaci 100% ceny leku. Przy czym ceny leków nie są wolnorynkowe, tylko urządowe, zawarte w obwieszczeniu ministra. Lekarz pod groźbą dotkliwych kar finansowych (znacznie przekraczających trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia) musi te wszystkie informacje uwzględnić w wypisywanej recepcie.

   Po 2 miesiącach zmienia się polityka refundacyjna rządu, jak również firmy farmaceutyczne renegecjują swoje ceny i odsetki refundacji. Tak więc: chory na gruźlicę płuc płaci 40% wartości ceny leku, każdy inny chory ubezpieczony 50% ceny leku, nie ubezpieczony 100% leku. Natomiast priorytetem dla rządu staje się leczenie chorób pasożytniczych przewodu pokarmowego, więc za jeden konkretny lek uzbezpieczony z takim rozpoznaniem płaci w ryczałcie 4,50 zł, kazdy inny ubezpieczony 40% wartości , nie ubezpieczony 100%.

   Po kolejnych dwóch miesiącach zmiana, teraz rząd postanawia leczyć alergie pokarmowe u dzieci do 13 roku życia. Tak więc w/w dziecko płaci za lek ryczałt 3,50 zł,  chory ubezpieczony na inną chorobę za ten lek płaci 50%, a inny chory nie ubezpieczony płaci 100%

   Jest to skandal. Biorąc pod uwagę, że lekarz stale pogłębia wiedzę zdobytą na studiach, zapoznaje się z nowymi metodami diagnostycznymi i leczniczymi, ma indywidualne podejście do każdego chorego, często konkretny lek nie leczy tylko jednej konkretnej choroby. Teraz musi on także zapoznawać się co dwa miesiące z komunikatem ubezpieczeniowym ministra zdrowia i przez niego "filtrować" swoją wiedzę. Komunikat taki zawiera tysiące informacji mogących podlegać stałym, nieprzewidywalnym zmianą.

   Lekarza nie powinien interesować pakiet ubezpieczeniowy posiadany w danej chwili przez  pacjenta, jak również czy w kraju działa tylko jeden ubezpieczyciel czy kilka, czy każdy chory ma identyczne ubezpieczenie czy może różne, jaka jest polityka marketingowa ubezpieczyciela i koncernu farmaceutycznego, jaka jest aktualna polityka zdrowotna rządu, który właśnie w tym sezonie każe płacić określonym chorym za wybrane leki w określonym ryczałcie, a innym nie.

   Lekarz powinien mieć wiedzą, które leki są preferowane przez rząd, a które nie, ordynować leki zgodnie z posiadaną wiedzą medyczną i sumieniem. Reszta powinna być przedmiotem działań ubezpieczyciela, ministerstwa zdrowia, ich pracowników, różnej maści zarządzających magistrów, od których nie jest wymagana wiedza ściśle lekarska, a jedynie przestrzeganie ukazów ministra i ich dokłądna znajomość.

   Ale wszystko się zmienia. Nowy program kształcenia polskich lekarzy jak i kształcenia specjalizacyjnego zakłada drastyczne ograniczenie godzn i lat kształcenia. Tak więc pewnie będą kształceni nie lekarze ale magistrowie medycyny, którzy będą umieli tylko dopasować ukaz ministra zdrowia do zgłaszającego się chorego.

 

 

mattianow
O mnie mattianow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka